Osoby świeckie, dla których 15 września 2007 roku w bazylice św. Jakuba w Olsztynie Arcybiskup Wojciech Ziemba, Metropolita Warmiński, otworzył proces beatyfikacyjny. Dotyczy on m.in. męczenników drugiej wojny światowej – ofiar hitleryzmu.
Na liście są także cztery osoby świeckie z terenu gminy Barczewo: Cecylia Grabosch, Agnieszka Drabińska i Gertruda Klimek mieszkanki Wójtowa oraz Jadwiga Elżbieta Schnarbach z Kaplityn.
Agnieszka (Agnes) Drabińska, córka Juliusza i Klary Drabińskich. Urodziła się 2 lutego 1922 roku w Wójtowie. Miała jednego brata – Franciszka Jej ojciec był rolnikiem. Po ukończeniu szkoły podstawowej pomagała rodzicom w gospodarstwie. Potem, po przedwczesnej śmierci ojca i powołaniu brata do służby wojskowej, opiekowała się matką. 22 stycznia 1945 roku, po zdobyciu Olsztyna przez związki taktyczne Armii Czerwonej, jeden z oddziałów podczas zwiadu zajął wieś Wójtowo. Nie oszczędzano miejscowej ludności – zginęło wówczas wiele osób. W tym czasie Agnieszka ze swoją matką przebywały u sąsiadki. Kiedy umilkły pojedyncze strzały wydawało się, że radzieccy żołnierze chwilowo opuścili wioskę. Jak wiele kobiet, przestraszona Agnieszka pobiegła do swego domu. Gdy zamknęła za sobą drzwi, w progu stanął radziecki żołnierz, który miał na myśli jedno – gwałt. Kobiecie udało się wyrwać z rąk oprawcy. Nie zdołała jednak uciec daleko. Po odjeździe radzieckich żołnierzy, matka znalazła swoją córkę nieżywą. Miała przebitą klatkę piersiową sztyletem. Agnieszkę (bez trumny, owiniętą w prześcieradło) pochowano w Wójtowie, w ogrodzie rodziny Jagalskich. Jej grób zachował się do dziś.
Cecylia Grabosch z d. Matern, urodziła się10 stycznia 1915 roku w przepięknej, pagórkowatej, katolickiej Rusi nad Łyną, w gminie Stawiguda. Pochodziła z wielodzietnej, głęboko religijnej rodziny warmińskiej. W 1917 roku rodzina Maternów przeprowadziła się do Uniszewa, gdzie Cecylia ukończyła szkołę podstawową. Kiedy rodziców nie stać było na dalsze kształcenie córki, ona pomagała im w pracy na gospodarstwie. 20 czerwca 1938 roku Cecylia wyszła za mąż za Augustyna Graboscha, mieszkańca Wójtowa. Mieszkańcy wsi Wójtowo serdecznie i ciepło przyjęli nową mieszkankę. Wkrótce kobieta została matką dwojga dzieci: Eryka, urodzonego 18 maja1939 roku i Ewy, urodzonej 23 października 1942 roku. W 1942 roku jej mąż został wcielony do niemieckiego wojska. Cecylia wraz z dwójką małych dzieci, podobnie jak inne kobiety, była zdana na siebie. 22 stycznia 1945 roku cudem uniknęła spotkania z radzieckimi żołnierzami. 24 stycznia 1945 roku, po przejściu frontu, we wsi pozostała grupa radzieckich żołnierzy. Spokój nie trwał długo. 4 lutego 1945 roku, w jednym z domów urządzili sobie rozpustną zabawę, na którą siłą zabierali z rodzin młode dziewczyny i kobiety. Przyszli też do domu Cecylii Grabosch. Zastali ją z dzieckiem na rękach. Kazali jej pozostawić dzieci i iść z nimi. Stanowczo odmówiła, obawiając się gwałtu i nie chcąc pozostawić bez opieki dzieci. Wówczas jeden z żołnierzy wyciągnął broń i strzelił Cecylii w skroń. Kiedy sąsiedzi weszli do jej domu, ujrzeli ciało Cecylii, a na jej głowie ślady od dwóch kul.
Jej ciało przez trzy tygodnie leżało w mieszkaniu. Dopiero 25 lutego 1945 r. została pochowana w ogrodzie rodziny Jagielskich. Wraz z nią złożono ciało 15-letniego Alfreda Giendryckiego zabitego również przez sowietów. Był to czas, kiedy żołnierze radzieccy zabraniali pochówków. Mogiłę kopano więc w pośpiechu.
Erykiem i Ewą zaopiekowała się Maria Palmowska, siostra zamordowanej Cecylii. W budynku, w którym mieszkała rodzina Grabosch, nikt już nie zamieszkał. Po wielu latach został on przeznaczony do rozbiórki. Jak mówią mieszkańcy Wójtowa, w czasie prac rozbiórkowych znaleziono kilka kul
Gertruda Klimek urodziła się 12 lutego 1922 roku w Fittigsdorf (pol. Wójtowo), powiat Allenstein (pol. Olsztyn). Została ochrzczona w kościele parafialnym w Gross Kleeberg (pol. Klebark Wielki). Rodzice Gertrudy, Teofil i Maria, posiadali na kolonii wsi Wójtowo duże gospodarstwo rolne. Gertruda pochodziła z wielodzietnej rodziny. Oprócz trzech rodzonych sióstr miała cztery przyrodnie oraz czterech braci przyrodnich.
W styczniu 1945 r. do Wójtowa zbliżał się front. Ludzie w obawie o swoje życie gromadzili się w domach, często modlili, zawierzając się opiece Bożej. W domu rodzinnym Klimków zgromadziła się również grupa ludzi – 19 osób – najbliżsi sąsiedzi, wśród nich kilka dziewcząt i panien. Pierwsi żołnierze sowieccy weszli do wsi 22 stycznia. Tego samego dnia o godz. 9.00 wtargnęli również do domu Klimków. Zrabowali wszystkie wartościowe przedmioty. Następnie chcieli zabrać wszystkie dziewczęta, aby je zgwałcić. One jednak trzymały się siebie, głośno krzyczały, broniły się, walcząc w obronie swej czystości. Sowieci tym razem zrezygnowali i odjechali. Podobne sceny rozgrywały się jeszcze kilkakrotnie, kiedy żołnierze Armii Czerwonej nachodzili ich dom. 30 stycznia 1945 r. po raz kolejny do domu Klimków weszło czterech radzieckich oficerów. Do oddzielnego pokoju zaciągnęli Gertrudę, jej młodszą siostrę Hildegardę, kuzynkę oraz córkę sąsiadów. Tam chcieli je zgwałcić. Przez ponad godzinę z pokoju dochodziły krzyki, płacz, odgłosy obrony dziewcząt i wrzaski oficerów. Dziewczęta walczyły w obronie czystości. Żołnierze podarli im ubrania, straszyli, strzelając z karabinów. Podczas tych zdarzeń Gertrudzie udało się wyrwać z rąk oprawców i przez kuchnię wybiec na podwórko. Tam jednak jeden z żołnierzy radzieckich zabił ją strzałem w plecy. Upadła na śnieg. Krew szybko zabarwiła biel na kolor czerwony.
Po odejściu żołnierzy radzieckich bliscy wnieśli jej ciało do pokoju. Ze względu na siarczyste mrozy, które uniemożliwiały wykopanie grobu, jej ciało spoczywało w domu przez 14 dni. Leżała martwa pośród rodziny. Kiedy mrozy zelżały, rodzina mogła pochować Gertrudę. Jej wuj zbił z desek skrzynię. Zrobiono drewniany krzyż. Na rodzinnej posesji wykopano grób, w którym z udziałem najbliższej rodziny, złożono ciało Gertrudy.
Do połowy lat 70. ubiegłego wieku grób Gertrudy był widoczny, a opiekowały się nim rodziny, które po wyjeździe Klimków zamieszkały na tym gospodarstwie. Po przejęciu majątku przez Państwowe Gospodarstwa Rolne grób został zrównany z ziemią. Dziś nie można go już odnaleźć.
Zdjęcia udostępnione przez ks. proboszcza Andrzeja Adamczyka